Sala Wejściowa

- Chimery, buchorożce i reszta przyjemnych zwierzątek – odpowiedział po chwili zaciągając się kolejny raz dymem z papierosa.
- A może trafię wiesz sama powiedziałaś, że nigdy nic nie wiadomo. Jednak skoro mówisz, że trzeba szukać w dziale ksiąg zakazanych trzeba będzie ładnie się uśmiechnąć do któregoś z nauczycieli o takie pozwolenie – westchnął na samą myśl o tym.

Prefekt Naczelny

- Też już o tym myślałam - stwierdziła wspominając dawnego nauczyciela który to tak często dawał jej pozwolenia na zwiedzanie tamtego działu. Niestety już tu nie uczył. - Ale stwierdziłam, że póki co nie jest mi to potrzebne. Obecnie nie brakuje mi lektur. A pewnie książki z zakazanego działu odciągnęłyby mnie skutecznie od tego co pierw powinnam przeczytać. - Powiedziała i ponownie zaciągnęła się papierosem.

Skinął na potwierdzenie jej słów.
- Jednak jakoś specjalnie by mi to nie przeszkadzało. W sumie wolę zając się czymś co lubię a nie męczyć się z jakimiś dziwnymi rzeczami – odparł chowając rękę w kieszeń. Mimo, że stał w drzwiach zaczynało robić mu się zimno.

Prefekt Naczelny

- No tak, tylko jednak pierw powinnam się dowiedzieć coś więcej o tych wężach, a coś czuję, że mając w rękach książkę o Czarnej Magii, odkładałabym tamtą stale na później - powiedziała, wiedząc, jak to by zapewne zrobiła. Choć jednocześnie przez myśl przeszło jej, od którego nauczyciela najłatwiej byłoby wyciągnąć pozwolenie na dostęp do tamtego obszaru biblioteki.

Mimowolnie kiedy mówiła o wężu spojrzał na koszyk postawiony na ziemi.
- W takim razie najpierw poczytaj o wężach bo Sarpedon Ci tego nie wybaczy – powiedział poważnym tonem wypuszczając obłok dymu przed siebie. – W sumie nie wiem czy mi się chce szukać czegoś o czarnej magii ostatnio się rozleniwiłem. Nie wiem czy to przez szkołę czy może przez tą okropną pogodę. – powiedział zastanawiając się nad tym.

Prefekt Naczelny

- Ta, jeszcze się obrazi na mnie - przytaknęła przenosząc wzrok na węża, po czym zaciągnęła się papierosem. Spojrzała w stronę drzwi przez które wchodzili jacyś uczniowie. - Pogoda raczej już wiele się nie poprawi, niebawem spadnie tu śnieg i już tak szybko się nie roztopi. - Powiedziała z niezadowoleniem w głosie. Przemieszczanie się na lekcje zielarstwa czy ONMS były wówczas wyjątkowo uciążliwe. A wieczory na zimnej wieży astronomicznej były koszmarne. Na szczęście na razie nie było nauczycieli od tych przedmiotów.

Zaciągnął się powoli chowając się trochę za drzwiami nie chciał w końcu żeby go przewiało albo co gorsza nie chciał zachorować. Nie uśmiechała mu się kolejna wizyta w skrzydle szpitalnym i spotkanie z jakże sympatyczną pielęgniarką.
- Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? – jęknął cicho. – Jakoś damy radę. Najwyżej przesiedzę większość zimy w zamku nie wystawiając nosa poza jego próg. Chyba żeby nie było śniegu… ale to raczej nie realne.

Prefekt Naczelny

- Nawet mogłoby się udać gdyby nie to, że niektóre lekcje są na zewnątrz - powiedziała wyobrażając sobie godzinne sterczenie na zewnątrz w wielkim śniegu i słuchaniu o zwierzętach, na samą myśl zrobiło się jej zimno. - Jaka szkoda, że opieka nad zwierzętami i zielarstwo nie są w zamku. - Powiedziała, a przez myśl przeszło jej, jakby takie lekcje wyglądały wewnątrz szkoły.
- Będzie trzeba na tych lekcjach rzucać zaklęcie robiące kule ognia - powiedziała przypominając sobie, że zimą zawsze były skuteczne, w końcu dawały choć trochę ciepła.

Na samą myśl sterczenia na zimnie godzinę robiło mu się zimno, więc jęknął niezadowolony.
- Chyba jeszcze raz przemyślę czy chcę kontynuować zielarstwo – powiedział całkiem serio. Z racji tego, że należał do osób kapryśnych lekcje na zimnie nie były mu na rękę. Zresztą kto lubi uczyć się na wietrze i zimnie. – Ale z opieki nad magicznymi stworzeniami nie zrezygnuje choćby nie wiem co. – powiedział dopalając powoli papierosa.
- Kule w sumie zawsze coś dadzą, ale mimo wszystko będzie zimno – zaczął narzekać. Jak on nie lubił zimny brrrr.

Prefekt Naczelny

- A ja pewnie zrezygnuję z Astronomii, późny wieczór na zimnej wieży, raczej nie jest tym jak chciałabym spędzać czas. Poza tym znajomość gwiazd nie jest mi aż tak potrzebna, ale zielarstwo już jest dla mnie istotne. - Powiedziała lekko się krzywiąc na myśl, że będzie musiała pokonywać błonia, na tą lekcje, może chociaż w szklarniach będzie w miarę ciepło. Zaciągnęła się jeszcze papierosem.
- Ale przynajmniej dzięki nim, będzie można trochę ogrzać ręce - powiedziała mając nadzieję, że tej zimy nie będzie częstym gościem skrzydła szpitalnego.

- Astronomia też nie brzmi ciekawie – powiedział zgadzając się z nią. Ostatni raz zaciągnął się papierosem i wyrzucił go na dziedziniec. Zamykając drzwi prawie nimi nie uderzył jakiegoś ucznia który chciał wbiec do Sali Wejściowej. Kręcąc głową stanął pod ścianą opierając się o nią.
– Możemy tylko liczyć na to, że nie będzie ona zbyt mroźna i śnieżna, nic więcej nam nie pozostaje.

Prefekt Naczelny

- Ta, może jakimś cudem nie będzie taka mroźna. - Powiedziała dopalając do końca papierosa, po czym wychyliła się za drzwi i go wyrzuciła, następnie z powrotem je przymknęła. - Póki co tych lekcji i tak nie ma, więc nie ma się co nimi martwić. A jak już spadnie śnieg i nadal nie będziemy mieć zajęć na zewnątrz to ograniczę opuszczanie zamku i będę oglądać ten puch tylko przez szyby. - Stwierdziła, a w myślach ujrzała już jak siedzi z czymś gorącym do picia w Wielkiej Sali, a na zewnątrz pada śnieg.

- Może – powiedział z nikła nadzieją w głosie. – Póki co ich nie ma. Zaczniemy się martwić kiedy zaczną się one odbywać. Ja na pewno ograniczę swoje opuszczanie zamku do minimum. Chociaż pewnie od czasu do czasu zawitam do Hogsmeade. – stwierdził. Przecież nie będzie też cały czas siedzieć w zamku bo zanudzi się, a tego by nie chciał.

Prefekt Naczelny

- No wiadomo, z Hogsmeade też nie zrezygnuję tak zupełnie. Choć sądzę, że raczej nie tak często będzie mi się chciało tam chodzić. - Powiedziała widząc już przed oczami miasteczko pokryte śniegiem. - Mam też nadzieję, że ta zima nie utrzyma się za długo, w zeszłym roku śnieg zaczął się topić strasznie późno - powiedziała krzywiąc się lekko na wspomnienie tamtej zimy.

Pokręcił zrezygnowany na słowa Effie.
- Nie dość, że zima to jeszcze trwa długo – jakoś nie umiał sobie odmówić chociaż małego marudzenia. – Pewnie z nudów będę się włóczył bez celu po zamku, no ale wolę to niż śnieg. – powiedział z grymasem i spojrzał w stronę drzwi.