Pub pod trzema miotłami

Uczeń Slytherinu

Zdziwiła mnie uwaga dziewczyny na temat akcentu. Nigdy nie był charakterystyczny.
- Taaa... Z Walii. Naprawdę mam charakterystyczny akcent? - spytałem, nie dowierzając. Przemyślałem ponownie słowa dziewczyny. - Skąd pewność, że nie jestem mieszńcem? - dodałem po chwili, choć samo pytanie wydawało mi się co najmniej dziwne w moich ustach.

Uczeń Hufflepuffu

Zaśmiała się na uwagę chłopaka.
- Tak, masz bardzo charakterystyczny akcent, ale może tylko dla mnie, bo zwaracam na to dużą uwagę. Bynajmniej jeśli byłbyś mieszańcem, to i tak skoro mieszkasz w Walii miałbyś walijski akcent. Sporo się różni od tego londyńskiego. - wzruszyła ramionami.

Uczeń Ravenclawu

Wstałam od stołu. Założyłam kurtkę, szalik i rękawiczki i podeszłam do dziewczyn, które były już ubrane
- To co, do Zonka tak? - spytałam wychodząc na zewnątrz.

Uczeń Slytherinu

Zaśmiałem się z rozumowania dziewczyny.
- Z tym mieszańcem akurat chodziło mi o czystość krwi, a nie o akcent. - wyjaśniłem, zaciągając się. - Ja jakoś znaczącej różnicy pomiędzy akcentem londyńskim a walijskim nie dostrzegam, ale może to kwestia uważniejszego przysłuchiwania się.

Uczeń Hufflepuffu

Pochyliła się lekko, sięgając po butelkę piwa.
- Will, bądżmy ze sobą szczerzy. Osoba, która jest ze Slytherinu nie może mieć mieszanej krwi. Poza tym spytałeś mnie o status, może to tylko oznaczać, że bierzesz do pod uwagę przy wyborze swoich znajomych. - wypuściła dym z ust i upiła piwo.

Prefekt Naczelny

- Wreszcie! - ucieszyła się na widok Alison. - Co ty tam robiłaś, targowałaś się?
- Tak, do Zonka, przecież już ustaliłyśmy. Tylko szybko, może bo mi zimno, tak długo na ciebie czekałyśmy - popchnęła Ali w stronę gdzie powinien znajdować się sklep, po czym sama ruszyła w tamtym kierunku, wkładając ręce do kieszeni. Jak na taką pogodę, w Hogsmeade było sporo osób, więc trochę czasu zajęło przejście tak krótkiego dystansu.

W pubie zrobiło się dość duże zamieszanie. Lena pospiesznie dopiła whisky i położyła szklankę na ladzie. Rzuciła krótkie spojrzenie na wnętrze pubu po czym zaczęła ubierać płaszcz. Narzuciła kaptur na głowę i po chwili opuściła pomieszczenie.

Uczeń Slytherinu

- Masz rację pod względem dobierania znajomych. - powiedziałem szybko i cicho. - Albo nie. - zmieniłem zdanie. - Nie dobieram sobie znajomych. Jestem z natury indywidualistą. A co do czystości krwi w Slythie... Nie wszyscy wielcy czarodzieje byli czystej krwi. - zauważyłem.

Uczeń Hufflepuffu

- Bo nie wszyscy byli ze Slytherinu - dodała ze śmiechem, obserwując minę Willa. Zgarnęła włosy na jedną stronę, tak aby jej nie przeszkadzały. Zgasiła papierosa w czarnej popielniczce, znajdującej się na środku stolika. - Raczej nie uwierzę w to, że nie masz znajomych. I nasuwa się pytanie, dlaczego pytałeś mnie o status krwi? - zmarszczyła nosek.

Uczeń Slytherinu

- Może ktoś tam uznaje się za mojego znajomego, jednak mi na tym niespecjalnie zależy. - powiedziałem, zaciągając się głęboko. - Zapytałem po prostu, lubię mieć dosyć szczegółową wiedzę o poznawanych przeze mnie ludzi. Nie przepadam za niespodziankami. - skrzywiłem się nieznacznie.

Uczeń Hufflepuffu

Uśmiechnęła się.
- Zapamiętam na przyszłość. Niespecjalnie zależy Ci na ludziach czy po prostu ciężko Ci się z nimi dogadać? Wspominałeś, że jesteś indywidualistą. - spytała zaciekawiona, siadając prosto. Poprawiła bransoletki, które prawie jej spadły z nadgarstka.

Uczeń Slytherinu

Zastanowiłem się nad odpowiedzią.
- Chyba i to, i to. - powiedziałem, dopalając papierosa do końca i gasząc do w popielniczce. - Choć jedno wynika z drugiego. Jak mi nie zależy, konwersacja staje się po prostu męcząca.

Uczeń Hufflepuffu

Upiła nieco piwa.
- Mam nadzieję, że ta taka nie jest - rzekła szczerze jak zwykle zapominając ugryźć się w język w odpowiednim momencie. - Nie przeszkadza Ci taka pogoda na spacer? - spytała, zwracając uwagę na scenerię za oknem. Ludzie uciekali z parasolkami lub zakładali kapelusze. Mieli dość niewyraźnie miny. Cass nie mogła znaleźć żadnego człowieka w tłumie, który lubiłby deszcz i byłby ewidetnie zadowolony, że pada.

Uczeń Slytherinu

Spojrzałem na okno. Deszcz wciąż padał.
- Nie. Szczerze mówiąc, lubię taką pogodę. - powiedziałem, wiedząc, że może się to wydać dziwne. Nie przejąłem się tym jednak.

Uczeń Hufflepuffu

Spojrzała na niego.
- Naprawdę? To dziwne... - wywróciła oczami, patrząc na jakiegoś mężczyznę. Był ubrany w nędzny płaszcz, widać, że nie pochodził z wysokiej warstwy społecznej. Publicznie wyklinał na deszcz, którego podobno nikt nie zapowiadał. - Żałosne. Ludzie tak nie doceniają deszczu.