Pub pod trzema miotłami

Elizabeth uśmiechnęła się do chłopaka i usiadła na krześle.
- Nie, dziękuję. - Elizabeth Roberts. - przedstawiła się po chwili, wyciągając rękę w jego stronę.

- Matt Rausler.- Uścisnął jej rękę i uśmiechnął się przyjaźnie. Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni i podsunął w jej stronę.
- Poczęstujesz się ?

Eliza lekko się skrzywiła.
- Nie palę.. - zaczęła, a widząc jego minę dodała: -... ale nie przeszkadza mi dym.
Podparła się łokciami o blat stołu, patrząc na chłopaka uważnie. Jak zwykle, lubiła wiedzieć z kim ma do czynienia.

- To dobrze. - Schował paczkę papierosów do kieszeni. Spojrzał na dziewczynę, przyglądała mu się uważnie. Nie był do tego przyzwyczajony, dlatego odwrócił głowę w drugą stronę.
- To, z jakiego jesteś domu ? - Zapytał i zaciągnął się papierosem.

Gdy zdała sobie sprawę, że jej wzrok krępuje chłopaka, spojrzała w inną stronę. Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc pytanie.
- Z Gryffindoru. - odpowiedziała. - A Ty, Krukon, prawda? - spytała, patrząc na godło na jego szacie.
- Masz jakieś interesujące hobby? - spytała po chwili swobodnie.

- Tak, krukon. - Potwierdził jej słowa.
- Interesujące ? - Pomyślał chwilę. - Gram na gitarze, ale nie nazwałbym tego interesującym. A twoje hobby ?

Coś pasjonującego musi być w gitarze, gdyż Matt był kolejną poznaną przez nią osobę, która grała właśnie na tym instrumencie. Odgarnęła włosy na plecy i zaczęła swoją wypowiedź, w miarę składną:
- Lubię szyć, pewnie to trochę dziwnie brzmi.. Oprócz tego muzyka i gimnastyka artystyczna. - wymieniła.

- Dlaczego szycie, to interesująca zajęcie. Niespotykane. - Spojrzał na nią i zgasił papierosa w popielniczce. - Grasz na czymś ?
- Gimnastyka artystyczna. - Powtórzył cicho, nie miał pojęcia na czym to polegało.

- Raczej tak. - potwierdziła jego słowa, obserwując jak papieros ginie w popielniczce. - Kiedyś grałam na pianinie, ale to mały epizod. Uwielbiam śpiewać. - powiedziała, zanim zdążyła pomyśleć, czy powinna to mówić. Uśmiechnęła się pod nosem. No tak, gimnastyka artystyczna nie była zbytnio popularna w świecie magii.
- To różne skoki, salta, przewroty. Po długim treningu zaczyna to trochę przypominać sztukę. - spojrzała w stronę okna. Oczywiście, dominowała tam biel.

- Może ja zagram a ty zaśpiewasz, kiedyś. - Była to propozycja rzucona spontanicznie, jednak Matt mówił poważnie.
- Na ulicach Londynu, widziałem kiedyś podobne przedstawienie.

Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.
- Czemu nie.. to może być nawet ciekawe. - przyznała, patrząc przez ułamek sekundy na chłopaka.
Zamilkła. Wyobraziła sobie brukowaną alejkę, skąpaną w słońcu. Z oddali słychać było śpiew i gitarę.

Wyciągnął kolejnego papierosa i podpalił go mugolską zapalniczką. Zaciągnął się mocno i powoli wypuścił dym z płuc. Spojrzał na bar. Kobieta, którą wcześniej obserwował zniknęła. Pozostał tylko mężczyzna, nieco zdenerwowany popijał piwo kremowe.

- Nie oszczędzasz płuc.. - skwitowała z lekkim rozbawieniem. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie wie, ile lat ma chłopak. Możliwie, że byli z tego samego rocznika.
- Na którym roku jesteś? - spytała, pozornie beztrosko.

Jej głos wyrwał go z rozmyśleń.
- Oszczędzam za to nerwy. - Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Na szóstym. - Westchnął cicho i zaciągnął się papierosem.

- Coś za coś. - odwzajemniła uśmiech. - Ja też jestem na szóstym. - dodała, gdy chłopak skończyć swoją wypowiedź.
Rozejrzała się po pubie, był wyjątkowo opustoszały. Dzisiaj nie było tak zimno, więc może dlatego ludzie zdecydowali się na zimowy spacer.