Nad Jeziorem

Prefekt Hufflepuffu

- Hufflepuff. Tak, jestem tu od pierwszej klasy. Wiesz, ja nie kojarzę połowy Hogwartu, więc Ci się nie dziwię.
Nastała cisza.
- Nudzę się… Masz jakiś pomysł? – podniosła brwi do góry. Tak, przydałaby się jej jakaś rozrywka.

Pomyślała przez chwilę a później z błyskiem w oczach spojrzała na zamarznięte jezioro.
-Umiesz jeździć na łyżwach ? - zapytała. Podeszła do jeziora i stanęła na lód. Wydawał się dość gruby.

Prefekt Hufflepuffu

- Tak trochę. Kiedyś jeździłam, ale może nie zapomniałam jak to się robi.
- Masz łyżwy, czy masz zamiar jeździć bez nich? - co do tego pomysłu była nastawiona sceptycznie. - Chociaż można spróbować - zgodziła się i poszła w ślady Amy. Stała chwile niepewnie na lodzie. - Jesteś pewna, że nie wylądujemy w jeziorze?

-Nie jestem pewna ale mam nadzieję, że nie - zaśmiała się i stanęła na lodzie. Rozpędziła się i zaczęła jechać na butach ale w pewnej chwili nogi jej się poplątały i zaryła nosem w lód. - Chyba jednak pojeździmy na łyżwach a nie za butach - zaśmiała się i zaczęła podnosić się z tafli.
-Znasz jakieś zaklęcie na wyczarowanie łyżew ?

Prefekt Hufflepuffu

- Wolę nie próbować tak jak Ty - wyszczerzyła się. - Wole mieć zdrowe wszystkie koci. Poczekam na łyżwy.
Zeszła z lodu, ale za to wylądowała w śniegu. Najadła się go i teraz wypluwała. Gardło musiało być czerwone i to bardzo.
- Masz dwie pary łyżew? - zapytała. Próbowała krzyknąć, ale ból jej na to nie pozwalał.

-Wszystko ok? - zapytała słysząc przytłumiony głos Rose. - No... dwie pary łyżew może się znajdą - wyszczerzyła się. Na łyżwach jeździć będzie dużo prościej. - Accio łyżwy! - powiedziała a z uchylonego okna w jej pokoju wyleciały dwie pary figurówek. - Mam dwie pary, jedne w sumie miałam dać siostrze ale jakoś tak zapomniałam...

Prefekt Hufflepuffu

- Tak, nic mi nie jest - odpowiedziała, podnosząc się z ziemi.
- Dzięki - wzięła łyżwy i założyła je na nogi. Początkowo nie mogła na nich ustać, ale przyzwyczaiła się i weszła na lód.
Niepewnie robiła pierwsze 'kroki'. Poczynała sobie coraz odważniej, aż wylądowała na lodzie.

Na łyżwach nie jeździła od jakichś pięciu lat, więc była bardzo podniecona. Założyła pospiesznie łyżwy i weszła na lód.
-łaaa... zaraz sie wywalę - powiedziała, ze skupieniem gapiąc się w swoje stopy. - Radzisz sobie ? - zapytała ponieważ nie widziała Rose. Przez te pierwsze 5 minut wlała ograniczyć gwałtowne ruchy.

Prefekt Hufflepuffu

- Na ziemi i owszem - odparła z uśmiechem.
Udało jej się jakoś wstać i znów śmigała po lodzie.
- Kto Cię nauczył jeździć? - krzyknęła. Niby były same i było cicho, ale wiatr pod czas jazdy dawał złudne wrażenie hałasu.

[sorry, nie było mnie chwile]

Wzruszyła ramionami nie zdając sobie sprawy z tego że Rose i tak tego nie uchwyci.
-Chyba sama się nauczyłam. Lata praktyki - zaśmiała się, teraz czuła się już pewniej. Na tyle pewnie by podjechać bliżej Rose i nie narazić jej na to że wywróci się na nią. - A ty ? Kto cię nauczył?

Prefekt Hufflepuffu

- Sama. Chodziłam kiedyś na naukę jazdy, ale wcześniej nauczyłam się podstaw - poprawiła włosy.
- Co powiesz na wyścigi? - zmrużyła oczy. - W te i z powrotem. Trzeba się jakoś rozgrzać, nie sądzisz?

Wyszczerzyła się do Rose.
-No jasne, zawsze i wszędzie - zaśmiała się. Zrobiła szybkie kółko w koło jeziora na rozgrzewkę i ustawiła się obok puchonki.
-Jesteś gotowa ? - zapytała patrząc na nią kontem oka

Prefekt Hufflepuffu

Przyjrzała sie uważnie drodze, jaką miała przebyć. Skupiła się i raczej była gotowa.
- Tak. Na trzy start - powiedziała i zaczęła liczyć. - Raz... dwa... trzy! - krzyknęła i obie ruszyły.
Nie szło jej najgorzej. Pierwszy odcinek pokonała bez problemu. Gorzej było z zakrętem. Próbowała zrobić go w miejscu, tak jak kiedyś, ale coś jej nie wyszło i pojechała trochę za daleko niż powinna. Jak zauważyła, May radziła sobie tak samo jak Rose, a nawet lepiej. Szybko wróciła na miejsce i popędziła do mety. Tuż przy mecie się opamiętała. Tak się rozpędziła, że o mały włos, a nie zdążyłaby wyhamować.
Na szczęście jej się udało.

Elizabeth ubrała się ciepło i wybrała się nad jezioro. Zatrzymała się tuż przy samym brzegu i delikatnie przejechała nogą po gładkiej tafli lodu. Skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc przed siebie.
Wsunęła skostniałe dłonie do kieszeni płaszcza. Zaczęła nucić pod nosem dźwięczną piosenkę.

Prefekt Naczelny

Prosto z Pokoju Wspólnego przyszła na jezioro. Droga zajęła jej jakiś czas, więc udało jej się uporać z suwakiem, a nawet założyć rękawiczki, które znalazła w kieszeni kurtki.
Stanęła przy samym brzegu i obserwowała jeżdżące na łyżwach dziewczyny. Jedna z nich nazywała się chyba Amanda... Przypomniała sobie, jak jakiś jeden, albo nawet dwa miesiące temu siedziała tutaj z Hanną. Wtedy jeszcze nie było mocnego lodu. Też miała ochotę spróbować swoich sił w łyżwach, jednak ciągle nie wybrała się do Londynu, żeby je kupić.
Westchnęła tylko i dalej patrzyła. Dość niedaleko niej stała jakaś blondynka. Ciekawe czy myślała o tym samym?