Autor |
Wiadomość |
<
H / / /
~
Nad Jeziorem
|
|
Wysłany:
Czw 13:45, 24 Cze 2010
|
|
|
Dołączył: 05 Cze 2010
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
|
Brakowało jej powietrza, praktycznie była już bliska stracenia przytomności i odejścia na tamten świat, gdy... Gdy nagle poczuła napływ tlenu. Miała zamknięte oczy, więc nie widziała, jak to się stało. Była jednak pewna, że to ją uratowało od śmierci.
Już nie czuła tego wodorostu na swojej nodze, Aaron zapewne się z tym rozprawił. Pociągnął ją na gorę. Gdy już wypłynęła, odetchnęła z ulgą. Tylko czym było to coś, co znajdowało się pod wodą? Kim nie miała czasu na zastanawianie się i udało się jej dopłynąć do brzegu.
- JA TO ZIELSKO ZAPIER**** - wykrzyczała na całe gardło. Zawsze, gdy coś ją baardzo denerwowała, to zaczynała piskliwie krzyczeć, co przypominało wysokie C.
Usiadła na trawie i wyjęła różdżkę.
- Silverto - wyszeptała kierując ten przydatny kawałek drewna na włosy. Bardzo nie lubiła mieć ich mokrych, wolała czuć tą miękkość i puszystość.
- Co to za święto, że nazwałeś mnie "Kimberly"? - powiedziała słysząc swe imię - W każdym razie jeszcze żyję.
Zaczęła wzrokiem badać otoczenie, by być pewna, że nie jest w Niebie. Nagle przed jej oczami mignęło coś czerwonego. Natychmiast odwróciła spojrzenie w stronę tego czegoś. Był to wielki błąd.
- Kr... Krew - pisnęła widząc rankę na swojej nodze, z której wypłynęło trochę krwi. Po chwili Kimi zemdlała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 20:04, 24 Cze 2010
|
|
|
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Aaron odetchnął z ulgą kiedy zobaczył, że Kim nic nie jest. Miała takie poczucie humoru w każdej sytuacji. Krukon zaczął się śmiać ale zaraz jęknął z bólu. Poniżej klatki piersiowej miał wielkiego siniaka, a z ręki ciurkiem leciała mu krew. Nagle do jego uszu dobieg pisk dziewczyny. " Znowu ta zmora?!". Aaron na czworaka poszedł do Kimberly. Zemdlała.
- Kim...Kim..obudź się - Aaron spojrzał na jej nogę, miała tam niewielką ranę. Kto by pomyślał, że Kimberly nie lubiała widoku krwi. - Episkey
Rana zniknęła. Aaron ze zmęczenia padł koło puchonki mocno uciskając swoje ramie.
- Cholera jasna....Episkey.....Episkey...co jest? - Krukon patrzył na lejącą się krew. Najwyraźniej rana była zbyt głęboka. Aaron ostatkiem sił podszedł do jeziora wyciągając jakieś zielsko. Owinął sobie nim rękę, po czym obmył ślady z krwi. Rozglądając się zauważył siedzącą niedaleko puchonkę.
- Mogłabyś mi pomóc?! Trzeba zabrać Kimberly do skrzydła szpitalnego. - Rzekłszy to podszedł do Kim, dźwigając jej delikatnie głowę. - Kim obudź się!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|