Kuchnia

Uczeń Ravenclawu

Zajadała ze smakiem płatki.
- Astronomia? Ja nie chodzę. Nie jest zła, ale... uznałam, że mi się nie przyda w życiu - powiedziała.
- A wy? Dlaczego chodzicie?

Uczeń Slytherinu

- O hey - spojrzała na dziewczyny - ja chyba żadnej z was nie znam, co? - zaczęła się bawić swoimi blond włosami - jestem Angie - przeleciała wzrokiem ubrania dziewczyn.
Jedna chyba byłą krukonką, a ta młodsza puchonką, i do tego bardzo radosną dziewczyną. Od razu przyciągało jej spojrzenie, miała bardzo ładnie wystylizowane rzęsy.
- Z czym macie te kanapki? - nawet nie zapytała o ich imiona, ale powinny jej odpowiedzieć i bez tego.

-Po prostu lubię gwiazdy i w ogóle... interesuję się tym. A poza tym koleżanka mi poleciła.
Lily skończyła jeść kanapki i odłożyła talerz na bok. Po chwili jakiś pracowity skrzat podniósł go i umył. Dziewczyna wypiła do końca herbatę i oddała kubek drugiemu skrzatowi, prosząc o drugą porcję. Napój bardo jej zasmakował.

Prefekt Hufflepuffu

Spojrzała kątem oka na ślizgonkę.
- Rose Stuner - przedstawiła się, zanim wspomniała o kanapkach. - Z serem, szynką, pomidor, ogórek. Robota skrzatów - powiedziała. - Chcesz, częstuj się - powiedziała do ślizgonki.
- Cześć Gabi! - przywitała sie.

Uczeń Slytherinu

Spojrzała na chłopaka, z którym przyszła, chyba rozglądał się za skrzatem.
- To ja się poczęstuję, a ty możesz go wyglądać - stwierdziła - niedługo wrócę - uśmiechnęła się i odeszła ku jednemu ze stołów, do dziewczyn.
Sięgnęła po kanapkę i zaczęła ją ze smakiem wcinać.
- W których jesteście klasach? - zwróciła się do nich oblizując usta. - nawet fajne imię masz. - zwróciła się do blondynki.

Uczeń Ravenclawu

- Miło mi cię poznać, Angie. Gabrielle Papillon, z Ravenclawu - przedstawila się.
- Właśnie, co tak zajadacie? - spytała.
- Gwiazdy... Piękne, lubię wpatrywać się w niebo. Ale niemam czasu aż tyle, by chodzić na astronomię - powiedziała.
Sama kończyła jeść płatki. Zostało jej już tylko kilka łyżek.

-Sama też nie wiem, czy mam czas. To się wkrótce okaże.
-Ja piję herbatę owocową. Znaczy, zaraz...o!- Lily wzięła kubek z gorącym napojem od skrzatki, która właśnie przydreptała do niej, niosąc go.
-A ja- wyszczerzyła się do blondynki (nie do Rosexd)- ja jestem Lily.

Prefekt Hufflepuffu

- Ja nie chodzę na astronomie - wyjaśniła. - Brak czasu i musiałam się wypisać - zjadła ostatnia kanapkę, odwracając się twarz do dziewczyn.
- Tez lubię oglądać gwiazdy - przytaknęła.

Uczeń Ravenclawu

- Jestem w piątej klasie, Angie. A ty?
Własnie skończyła jeść. Zawołała skrzata. Poprosiła o czarną herbatę, posłodzoną dwoma łyżeczkami cukru.
- Randy chyba trochę się pogubił - siwierdziła, patrząc na chłopaka.

Uczeń Slytherinu

- Angela, ale wolę jak się do mnie mówi Angie, to brzmi tak mmm... bardziej sexi - wyszczerzyła się - chodzę do szóstej, stara jestem, co ? - ugryzła kolejny kawałek kanapki - skrzaty się nie postarały, jakoś mi nie smakuje - wzruszyła ramionami. - Randy? A czeka na naszą gorącą czekoladę, hehe...

Lily zachichotała słysząc wypowiedź Gabi.
-Chyba tak- przytaknęła.
-I... wcale nie jesteś stara! Po prostu jesteś sexi! - dziewczyna nie mogła powstrzymac się od śmiechu.

Uczeń Ravenclawu

- Nie jesteś stara - rozmeśmiała się. co to jest, te naście lat? Nic.
Dostała swoją herbatę. Po chwili kubek był już pusty.
- To ja już pójdę. Właściwie nei mam nic już tutaj do roboty. Dobranoc - powiedziała i wyszła.

Uczeń Slytherinu

- No tak, skoro już teraz jestem taka seksowna, to co będzie za rok... nie? - sama zaczęła się śmiać - wy też na urodę nie możecie narzekać - skinęła głową, jakby na potwierdzenie swoich słów. - ale gorąco w tej kuchni, co nie? Ale przynajmniej wyschłam... przedtem przypadkiem spadł na mnie śnieg z liści jakiegoś drzewa heh...

-Dobra- Lily wstała i odstawiła pusty kubek na stół.
-ja też już pójdę.
Wyszła za Gabrielle.
-Czekaj! Pojdę z tobą. idziesz do dormitorium?

Prefekt Hufflepuffu

- Ja jestem najmłodsza! - naburmuszyła się lekko. - Czwarta klasa. Wy skończycie Hogwart, a ja zostanę tu sama... - powiedziała.
Po części czuła ukucie w sercu. pomimo, że tu zostanie, o ten rok, czy dwa dłużej, to zostanie sama, bez nikogo znajomego.