Pokój Życzeń

- Wydawało mi się, że takie imprezy odbywają się zawsze w wielkiej sali. - Zmarszczył czoło i pomyślał przez chwilę. - No bo jakie inne miejsce pomieści tylu uczniów na raz.
Nie mógł sobie tego wyobrazić.

- Magia jest nieprzewidywalna. Z komórki na miotły można zrobić salę balową. - uśmiechnęła się do Matta.
Przeniosła wzrok na ścianę naprzeciwko, pogrążając się w zamyśleniu.

- Masz rację. - Stwierdził, uśmiechając się szeroko. - Jednak mam nadzieję, że będzie to miejsce trochę ciekawsze niż schowek na miotły.
Spojrzał na dziewczynę, myślała. Zmarszczył czoło, zastanawiał się, co było źródłem jej zamyślenia.

- Też na to liczę. - również się do niego uśmiechnęła. - Zastanawiam się nad całym tym dniem. Wiesz, tam głównie przychodzą pary. Musimy ustalić w jakim charakterze się tam razem wybieramy. - powiedziała w końcu. Chciała wyjaśnić tą nieścisłość.

- Głównie ? Wydawało mi się, że przychodzi tam dużo osób, które chcą poznać nowych ludzi i dobrze się bawić. Choć pewnie większości przychodzą pary.
- W jakim charakterze się tam wybieramy ? - Zapytał marszcząc brwi. - Jako przyjaciele, tak ?

- Tak, jako przyjaciele. - potwierdziła, uśmiechając się. Niby rzecz banalna, ale wolała to wyjaśnić.
- Pewnie większość uczniów przyjdzie. - dodała po chwili.

- Pewnie tak. Chociaż nie sądzę, aby było ich zbyt wiele. Ten cały kicz związany z walentynkami działa na nerwy wielu ślizgonom.
Kiedy to stwierdził uśmiechnął się ironicznie.

- Właściwie to chyba nikt nie lubi kiczu. O tak, wyobrażam sobie miny Ślizgonów. - zaśmiała się na samą myśl.
Impreza nie jest obowiązkowa, więc nie będzie musiała męczyć się obecnością sceptycznie nastawionych do życia ludzi.

- Zachwyceni nie będą, przynajmniej większość. - Przyznał.
- Mi raz do roku kicz nie przeszkadza. - Powiedział zgodnie z prawdą, co prawda co za dużo to niezdrowo, ale jakoś Matt nigdy nie zwracał na to uwagi.

- Mnie też to nie przeszkadza. Przecież to tylko jeden dzień w roku, więc nie rozumiem skąd ten masowy bunt. - wzruszyła ramionami. Spojrzała przelotnie na Matta, który wyglądał na pogrążonego w zamyśleniu.

- No tak. Zrobiłem się głodny, idziemy coś zjeść ? - Zaproponował i wstał z kanapy. Westchnął cicho i spojrzał na dziewczynę. Wyglądała na głodną, tak stwierdził Matt, ale on często się mylił.

- Zdecydowanie zgłodniałam. - pokiwała głową i stanęła obok chłopaka. - No to kierunek Wielka Sala. - wyszła z PŻ, trochę niechętnie. Gdyby miała taką możliwość, z pewnością zostałaby tu długi czas i przestudiowała wszystkie sprzęty.

- To idziemy. - Powiedział zadowolony. Jego żołądek domagał się sporej dawki energii z racji iż nie dostał jej od samego rana.
- I znowu to schodzenie. - Mruknął niezadowolony.

- To naprawdę męczące. Nawet z dormitorium do pokoju wspólnego prowadzą schody. - pokiwała głową z niezadowoleniem. Delikatnie położyła dłoń na poręczy i zaczęła schodzić.

Uczeń Slytherinu

Oliver wciągnął do Pokoju Życzeń swego towarzysza. Wydawało mu się, że owe miejsce było do nauki jednym z najodpowiedniejszych. Puste, tylko dla nich urządzone w sposób jaki tylko pragnęli. Czyli wygodne przede wszystkim dla nich. Uśmiechnął się lekko do Narciss'a, rozglądając się wokół nich. A były tam wygodne, drogie kanapy, okrągły stół, kominek... Całkiem przyjemnie.